No i cóż - zmieniła się tylko liczba - na 2018. Dalej to samo. 16 dni wolnego przeleciało nie za szybko nie za wolno. Te święta były naprawdę fajne.
Aż trudno mi to powiedzieć ale było po prostu zwyczajnie. Nie było awantur (choć nie w tym rzecz bo były). Raczej były spory. Po tych latach mojej pracy okazuje się, ze działam żonie na nerwy będąc w domu. Nie wiem czemu tak było. Przed świętami dostałem ofertę pracy - potraktowałem to jako wodę na młyn moich myśli. Więc się nie napaliłem jak szczerbaty na suchary tylko podszedłem co ma być to będzie.
Syn mój super przeszedł święta - pierwszy raz od 10 lat. Ładnie zjadł wigilię, spełniliśmy jego marzenie prezentowe. Córka też fajna była. My z żoną postawiliśmy na spokój i czas. Może ma racje ze brak pracy mi szkodzi.
Wczoraj w nocy - po tych 16 dniach wolnego - miałem na wymioty myśląc, że mam tu wrócić. Nie spałem do 4 w nocy. Co za kurwa pech, że rano wstałem o 6 i z automatu jak zwykle poszedłem do pracy. przykra to sprawa, że mimo wszystko idę automatem.
Postanowienia ? hehehe
Mam swój kalendarz pisałem w nim wiele rzeczy dotyczących pracy. Zacząłem go prowadzić w marcu 2017 - nie kupiłem nowego. Zacząłem ten stary od nowa pisać - zapełniam kartki do marca. W marcu będę miał nową pracę - a może się zwolnię....
Myślę, że brak czy nie brak pracy zależy od nas samych. Jak sobie ten czas zapełnimy. Może być dobrze i z pracą i bez. Ja obecnie nie mam i tak się wiję między jest dobrze, a jest źle. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuń