Za ścianą sąsiad bije sąsiadkę - ona nie dłużna - też go napierdala. Krzyki co drugi dzień. Na dole sąsiad basowym głosem jebie rodzinę - muza na full. U mnie w mieszkaniu cisza. No kurwa milordzie przecież jesteśmy normalną rodziną. No tak. Jeśli ktoś robi źle to co ja mógłbym zrobić źle - daje mi to moc do działania żeby być lepszym.
Ot taki przypadek mojego taty. Gdy nastawała cisza w koło - budził się w nim hmmm?. Mówiłem wam już, że żyłem w strachu? codziennie od 15.30 do 22.00 w soboty od 7.00 do 20.00 i w niedziele od 8.00 do 9.00 i od 9.30 do chuj wie której. Taki rytm miał mój tata. no kurwa o świętach nie wspomnę. Tak wychowany z Afektywnością dałem sobie rękę obciąć, że wszędzie tak jest. Każdy jeden dom to awantura na awanturze. Z roku na rok coraz gorzej. Moje życie to notoryczny strach. Teraz uświadamiam sobie, że mam lęki - o dziś, o wczoraj i o jutro. Dopadają mnie z rana nim wezmę leki. Czasami chce uciec. Niestety coraz częściej.
Wracając do strachu. Mieszkała też jedna rodzina. Pamiętam dokładnie ich drzwi. Dzieciaki - moi rówieśnicy. Rodzice? Jak to rodzice niczym się nie różnili. Zawsze widziałem to tak, że tata to ten co karze i opierdala rodzinę, mama ta co to znosi cierpliwie a rodzeństwo to to co pała niechęcią do ciebie. Wzór kurwa rodziny. Ja swoją rodzinę inaczej zbudowałem. Też krzyczę - mało. Nie jestem ponurakiem tylko wygłupiam się dziećmi. Kocham żonę. Ta rodzina, o której pisałem wcześniej - nie widziałem jej przez 20 lat. Kontakt się odnowił, ale już nie tylko na "Dzień dobry". W tym roku obchodzą kolejną okrągłą rocznicę ślubu. Poprosili o prezentacje ze zdjęć. Kiedy obejrzałem je zauważyłem, że oni się kochają. Są sobie bliscy. Mają szalone pomysły i cieszą się z tego co mają. Ich dzieci się szanują. Mój tata często mówił "o znów idą do [tu padało nazwisko ich znajomych] i będą pili". Dziś widzę na tych zdjęciach, że oni się tam świetnie bawili. Moi rodzice przeżyli 40 lat razem - sami. Bez znajomych. U mnie w domu jest dużo znajomych - i pijemy też alkohol. Bawimy się, wygłupiamy się. Czyli mój świat został okradziony w dzieciństwie. Choć wg mnie teraz żyje szczęśliwie - mimo, że nadal mam nieszczęście. Cóż choć 95% zmieniłem w swoim życiu a mówienie, że nie da się nic zmienić? - kwestia siły samozaparcia i chęci by żyć inaczej...
cieszę się, bo piszesz że żyjesz szczęśliwie. ciesze się, że jesteś szczęśliwy- a to co piszesz daje mi nadzieję, że i ja mogę tak żyć (też choruję)
OdpowiedzUsuńa pomyśleć, że jeszcze całkiem niedawno nie dawałam sobie ani kropli nadziei na takie dobre życie
pozdrawiam!