Wiosna wiosna ach to ty.... aż się żyć nie chciało. Ale jakoś się zachciało. Początek był dramatyczny - nie wiem czy spowodowany. Być może problemami w domu, być może problemami syna w szkole a może
problemami zdrowotnymi? Było minęło. Jak sobie z tym poradziłem?
Największym problemem afektywnosci jest - usprawiedliwianie siebie. Wchodzenie w konflikty bo ja jestem chory, nie robienie niczego w okół siebie bo ja jestem chory. Jest tak, że nie mamy na coś tam ochoty. Mi nawet się żyć nie chciało. Jednak robienie z siebie męczennika nie jest pomocą w naszym życiu. Siedzenie na fotelu i mówienie że życie się nam nie udało bo..... nie jestem celem. Proponuję choć by puzzle muzykę książkę filmy dokumentalne.
Kiedy jest źle mówię do żony "nie chce mi się żyć!" - ona patrzy ze zrozumieniem i jedziemy dalej. Ja natomiast wyszedłem z okropnej wiosennej doliny 2 x symla 1000 depakina z rana + 200ml soku pomidorowego. Z rana film dokumentalny lub komedia. Potem praca nad tym co lubię i 16 żyjemy....
A jak u was?
0 komentarze:
Prześlij komentarz