No i stało się. 5 miesięcy później ale zawitała depresja. Jakoś się trzymałem od końca września ale jednak poległem. Święta były koszmarem. Między innymi dzięki mojemu synowi, który popadł w manię i zadał sobie trud aby mnie wyprowadzić z równowagi. Widać tak miało być
bo poprzysiągłem mu, że potraktuje go ze wzajemnością. Stracił na cały styczeń telefon i wszelkie przyjemności. Bez litości. Jednak już 2 stycznia zaczął pracować nad sobą. Do dziś widzę efekty tego mimo, że są ferie. Zawsze w wolnych chwilach odpierdalał a teraz jakby mniej. Syna lekarz (co go zdziwiło) stanął po mojej stronie i powiedział ze takie zachowanie w święta to dramat.
Przed feriami dowiedziałem się, że mój syn pada ofiarą przemocy szkolnej (kopniak w jaja, zabawa w zabijcie go) nie bede się starał wam opisać co czuje tata takiego syna. Kiedy twój syn opisuje co mu robiono - zamierasz, słowa wpadają w uszy i nie umiesz się odnieść do tego. Wzbiera w tobie złość i nienawiść do ludzi a jedyne co możesz zrobić to przytulić syna żeby poczuł się bezpieczny - a w twoim sercu pełno igieł.
A dziś? poranek jak poranek - dzięki cukierkom nie wkurwia mnie że rano jest ciemno ale wajcha się przestawiła. przygnębiło mnie wszystko. Nie czuje swoich lat a coraz częściej okazuje się, że jestem .... stary? Ubezpieczenia za samochód - kurwa o 400zł większe? Myślicie, że chodzi o kasę?! tak kurwa chodzi o kasę - lecz nie tylko. Mam tyle lat ile mam a uświadamiam sobie, że jestem nikim. Moje prace są kompletnie nie niezauważalne. Czuje się jak by mnie życie przypierało do muru. Wszystko idzie do przodu a ja stoję w miejscu. Codziennie widzę tych samych ludzi nie przeszkadzają mi - dziś nie mam ochoty na nich patrzeć. Jakie to piękne humanistyczne i..... chujowe? czemu nie mogę wygrać w totka i oddychać......?
0 komentarze:
Prześlij komentarz