poniedziałek, 16 maja 2016

Seksoholizm - życie z uzależnieniem.


- Jestem uzależniony od seksu... - mówię bez ogródek.
- haha ja też! - pada groteskowo
- no to jak każdy - wracam na tor żartu...

I tak się kurwa kończy problem. W sumie to zaczyna problem. Problem braku zrozumienia. Przecież seks nie jest problemem.


Jako młody chłopak i jako dziś (niestety kurwa) dorosły - uwielbiam kobiety. Żona pyta mi się co jest ze mną nie tak gdy nie podrywam kobiety, z którą rozmawiam. Nie wiem nigdy tego nie robiłem (tak uważam). Znajomi mówią, że zmieniam ton głosu i spojrzenie. Nawet znajome sprzed lat twierdzą, ze notorycznie je podrywam. Uważam, że kobiety dzielą się na te co można poderwać jeśli się chce lub jeśli się ma czas. Mama mi powtarzała "nie umiesz być przystojny bądź uprzejmy". Motorek zaczął mi chodzić chyba 5 klasie podstawówki. nie interesowały mnie dziewczyny w moim wieku lecz kobiety stare - czyli w wieku 16 lat heheheee - albo jeszcze stare babcie w wieku 18 lat. One były bardziej rozwinięte fizycznie niż rówieśniczki. Ponieważ jako dużo młodszy nie miałem szansy na kontakt z nimi, moje emocje sięgały zenitu. Jak to twierdzi Woody Allen "Gdyby Bóg nie dawał nam szansy na masturbacje stworzyłby nas na podobieństwo Tyranozaurusa Rexa"....

No cóż takimi nas nie stworzył i nasze ręce sięgają stref erogennych.  Chłopcy mogą robić "tany tany, bicie piany czy prostowanie kija" a dziewczyny zwyczajnie tarmosić Grażynę przy zdjęciach nagich pań. No ale to były lata 80. Brak komputerów, internetu czy gazet i filmów zastępowała wyobraźnia. Człowiek nie wiedział do końca jak goła baba wygląda. Przyjemność sprawiało pomyślenie o kobiecie (rozwiniętej tu i ówdzie). Jeśli ktoś mi powie że w necie nie przeglądał pornografii to niech do mnie napisze - zapraszam go na wódkę. W 1992 kupiłem komputer - i jakiś idiota zostawił na nim zdjęcia nagich kobiet. Oniemiałem. Kobiety były fantastyczne. W kioskach pojawiły się Playboy'e. Zaczęło się pożyczanie od znajomych płyt gazet - zarwane noce. Okazało się, że kobiety są niesamowite. Mają piękne piersi i pupy. Zwłaszcza te co są starsze niż koleżanki. Czas liceum okazał się czasem alkoholu używek i... no właśnie "dzięki" erotyce nie czułem uczuć głębszych do rówieśniczek - podobały się ale podniecało coś innego ("skrawki" ciał) - co za tym idzie musiałem jakoś załatwiać sprawy sam. Nazwijmy to smarowaniem chleba - będzie może łatwiej. Więc smarowałem chleb rano i wieczorem. Czasami dwa razy smarowałem. W pierwszej klasie liceum podobały się te co były w maturalnej. No i jak tu "zaruchać". Zaruchać heheh teraz wiem, że to o to chodziło. Wtedy było to niesprecyzowane. W połowie liceum jakiś debil wymyślił internet - kurwa a pornografia w internecie zagościła w sumie od razu. Okazało się, że kobieta służy nie tylko do patrzenia na jej piękno ale można z nią wiele zrobić co wydaje się być mega podniecające a jednocześnie prymitywne. Oduczyłem się życia. Było mi bardzo dobrze - choć teraz z perspektywy czasu wiem, ze wpadłem w pułapkę. Pułapka polegała na tym, że nie zależało mi na kobietach realnych ani na całości realnych kobiet - myślałem tylko o sobie i o kawałku danej kobiety np pupie. Nie żebym nie miał kontaktu z żadną kobietą. Wdałem się w przygody z kobietami. Jednak one nie były tak doskonałe jak te ze zdjęć. Często rysowałem idealne kobiety - ku uciesze kolegów. Były nierealnie ładne. Kobiety, które mi się podobały z tych realnych - nie wiązałem się z nimi bo bałem się, że nie będę ich kochał do końca. Te co ode mnie coś chciały nie były takie jak bym chciał - ot i koło się zamykało. Raz się zmusiłem (myślałem, że za dużo wymagam) ale kiedy miało co do czego dojść to: miała uszy nie takie, zęby, nos o ciele nie wspomnę. Zaczęło się poczucie winy. Poczucie winy o pornografię, smarowanie chleba i nie szanowanie (wybrzydzanie) kobiet. Po wypadku samochodowym wiele zaczęło się zmieniać. Postanowiłem nie szukać na siłę nikogo. Związałem się z jedną dziewczyną (o czym pisałem już kiedyś) ale wydaje mi się, że nie umiałem jej kochać. Doszło do tego, że bała się mnie. Bała się mojego dotyku, mojej bliskości. Hmm jakoś tak... może nie było miłości w drugą stronę a może to ja starałem się przełożyć to co w internecie na życie. W końcu przecież uciekła. Okazało się, że mam 20 lat i nie współżyłem z kobietą. Pornografia, smarowanie chleba i poczucie winy stało się ogromne - tym bardziej, że zacząłem zauważać iż niszczy mi życie. Wyjścia nie było byłem w sumie sam, moja "dziewczyna" na drugim końcu świata. Zaczęły się problemy (mówiąc kolokwialnie) z chujem. Był mały. Jak się okazało potem to nie on był mały tylko ja miałem (jak na plastyka przystało) ogromne dłonie - większe od znajomych o co najmniej 3-4 cm. Dlatego wydawał się mały a był większy niż powinien. No cóż. Wydawało mi się, że wyjściem ze wszystkiego jest poznanie kogoś idealnego z wyglądu i charakteru. Znalazła się taka osoba. Moja żona. Absolutnie nie mogę do dziś przestać o niej myśleć. Z radością mogę przyznać, że kilku ładnym kobietom odmówiłem romansu bo wolę moją żonę. Na początku naszego związku oboje lubiliśmy seks 2-4 razy dziennie. Dzięki niej podjąłem walkę z pornografią. Dziś mamy dzieci i moją żona nie ma ochoty na seks. Czasami zachowuje się jak ta co uciekła - jak by była się mojego dotyku. Wiem to moja wina - ja doprowadziłem do tego. Seks traktuje jak mycie rąk.

Gdyby nie było konsekwencji - bzykał bym wiele kobiet. Kocham tylko jedną i nie chce jej stracić. Potrzeba współżycia jest niesamowicie wielka - nie mogę spać po nocach. Masturbacja nie jest już sportem dla mnie. Wiele lat męczyły mnie myśli o kobietach. Ten wielki post co był miał mi pomóc. Pomógł. Jest znacznie lepiej. Nie odczuwam i nie odczuwałem jednoznacznych myśli do kobiet, które mogę poznać - gorzej z reklamami telewizją - wszędzie jest przesycenie erotyką i kultem ciała. Wieczna udręka.

Postanowiłem walczyć. Prozaiczna rzecz - wróciłem do miejsca malowania kobiet. Jak alkoholik gdy ma w lodówce wódkę jest spokojny gdy jej nie otwiera sięgając jedzenie. Tak ja widzę realną piękną kobietę nago... maluję ją na płótnie i to wszystko.... zamykam lodówkę - jestem wolny na 3 miesiące. Maluje szyję, uszy, dekolt - a one mówią że pięknie widzę kobietę. gdyby tylko wiedziały jak widziałem kobiety kiedyś. Nie wiem co będzie dalej. Z przyjemności 2-3 razy dziennie wszedłem w strefę 1 raz na 1-2 miesiące. Cierpię, płaczę czasami - trudno mi jest. Jeden dzień bez seksu jest jak tydzień - tydzień jak miesiąc. Ciesze się, że żona pozwala mi na realizacje swoich potrzeba jako artysta. wierzy mi i ufa... ale czasami nie wiem czemu mówi nie! niszcząc mnie....

Nie warto zdradzać - to tylko wytrysk. Po wytrysku jesteś dalej sobą, świat idzie dalej, emocje opadają... kwestia gdzie się znajdujesz teraz po nim. Koło żony i masz dalsze życie. Może koło nowo poznanej dziewczyny - ruchałeś bo miała lepszą dupę czy cycki? to nie o to chodzi... Chodzi o to, że kobiety są piękne i niesamowite... i żeby wrócić do małego chłopaka - a nie iść drogą prowadzącą ku zagładzie - do niewinnego chłopca zafascynowanego zapachem kobiety.

Po czym poznać uzależnienie od seksu? kiedy powiesz sobie nie - a mózg mówi TAK! kiedy tak jak ja chcesz już skończyć ze sobą bo nie dajesz rady z popędem. Kiedy zdradzasz. Nie tylko fizycznie - ale w wyobraźni. Ja widzę tylko moją żonę w seksie. Przyznaje są momenty kiedy idzie zajebista dziewczyna lub jest w TV zajebista dziewczyna i włączy się "rama" - kiedyś (w liceum) kończyło się to tylko w jeden sposób. Dziś jest pstryknięcie palcami. Powiedzenie sobie "STOP" lub "aniele stróżu mój...." chce być wolny ale nie umiem.... Wolny jestem gdy maluje i wtedy wiem, ze potrafię... na tym zakończę bo wstyd żyć dalej.....


Film na dziś



Muzyka na dziś



Zadanie domowe odpowiedz sobie na pytania

Czy kiedykolwiek myślałeś o tym, że potrzebujesz pomocy w związku z Twoimi seksualnymi myślami lub zachowaniami?
Czy kiedykolwiek myślałeś o tym, że lepiej by było, gdybyś im nie ulegał?
Czy kiedykolwiek myślałeś o tym, że seks lub podniecające bodźce mają nad Tobą kontrolę?
Czy kiedykolwiek próbowałeś zerwać z tym, co w swoich zachowaniach seksualnych odczuwałeś jako złe lub też próbowałeś wprowadzić w tym zakresie ograniczenia?
Czy seks jest dla Ciebie ucieczką lub sposobem na obniżenie lęku; czy uciekasz się do seksu, ponieważ nie radzisz sobie w życiu?
Czy miewasz potem wyrzuty sumienia lub poczucie winy?
Czy Twoja pogoń za seksem staje się coraz bardziej kompulsywna (przymusowa)?
Czy zakłóca ona Twoją relację małżeńską?
Czy musisz uciekać się do obrazów i wspomnień podczas seksu?
Czy pojawia się w Tobie niepohamowany impuls, kiedy oferowany jest seks lub gdy ktoś ujawnia swoje seksualne zamiary?
Czy zmieniasz nieustannie związki lub kochanki?
Czy czujesz, że właściwy związek pomógłby Ci skończyć z Twoją żądzą, masturbacją lub rozwiązłością?
Czy odczuwasz niszczącą potrzebę: niepohamowane, seksualne lub emocjonalne pragnienie jakiejś osoby?
Czy pogoń za seksem sprawia, że nie troszczysz się o siebie, dobro Twojej rodziny lub innych ludzi?
Czy Twoja efektywność lub koncentracja pogarszały się w miarę tego, jak seks stawał się coraz bardziej kompulsywny?
Czy tracisz w pracy czas na seksualne myśli lub zachowania?
Czy w związku z pogonią za seksem nawiązujesz kontakty w wątpliwym towarzystwie?
Czy po stosunku seksualnym czujesz chęć, aby tak szybko, jak to tylko możliwe, uciec od partnera seksualnego?
Czy masturbujesz się lub uprawiasz seks z innymi, choć Twój współmałżonek odpowiada Ci seksualnie?
Czy kiedykolwiek zostałeś aresztowany z powodu naruszenia prawa na tle seksualnym?


Mi tylko 3 odpowiedz się niepotwierdzającą....

2 komentarze:

  1. Ciekawie piszesz...Twoje wypowiedzi są bardzo wyraziste i prostolinijne. Przemawiają do mnie i często mam wrażenie, że mamy podobne dusze i myśli podobne...:-). Moją przygodę z seksem, rozpoczęłam w wieku 20 lat...może zbyt późno, może zbyt wcześnie...nie wiem. Partner stał się mężem, zaszłam w ciążę i źle trafiłam, bo na alkoholika z wieloma innymi wadami i tymi najgorszymi.. Jak na młodą, wkraczającą dopiero w życie mężatkę, marzącą od podlotka o miłości na całe życie, był to szok i trauma, z której długo nie mogłam się otrząsnąć. Moja miłość do niego powoli wygasła...cierpienia sięgały zenitu. Zostałam sama z dzieckiem. Miałam wtedy 30 lat i ogromny apetyt na seks. Wtedy nie było takich gadżetów, pomagających samotnym. Było mi bardzo trudno, bo miałam opory przed poznaniem kogoś a i problem z moją wstydliwością i bojaźnią przed zranieniem. Te lata, to była walka o przetrwanie samotnej matki.Mąż nie wywiązywał się z obowiązku łożenia na dziecko. Często biegałam z pracy do pracy. Po dziesięciu latach poznałam partnera i męża w pracy. Znów za szybko, bo po pół rocznej znajomości, na jego usilne nalegania pobraliśmy się. Finansowo polepszyło mi się, córka mogła się uczyć i z nadzieją patrzyłam w przyszłość. Seks, tak ważny dla mnie, znowu zagościł na co dzień...ale na krótko. Na moje nieśmiałe prośby i nalegania była agresja i epitety. Spalałam się znowu wewnętrznie. Marzyłam o mężczyźnie, o cudownym seksie. Moje życie stało się udręką bo znienawidziłam męża. Obecnie myślę o tym, że moje życie dobiegło już końca i pewnie tak pozostanie. Nie mogę wygrzebać się ze związku, w którym umieram...a może nie umiem. Marzę o partnerze, który mnie znajdzie i zabierze z tego miejsca i domu, pokocha, marzę o seksie z nim, tak cudownym i szczerym, marzę o lepszym życiu...marzę o mężczyźnie-opiekunie, który zobaczy moją umęczoną duszę, czasami tak samotną i spragnioną ciepła i miłości...marzę i krzyczę wewnętrznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja napisze tylko, że lubie ten post.

    OdpowiedzUsuń