poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Po drugiej stronie


Z cyklu odpowiadam na pytanie: "Czy jest życie po śmierci?". Nie ma. Ewentualnie jest. Na tym zakończ czytanie tego posta jeśli masz swoje wyrobione zdanie na ten temat i nie dasz się w żaden sposób przekonać. Zakończ jeśli masz ochotę dojebać komentarzem w stylu "ciemnogród" lub coś innego co może cię męczyć. Nie ma jasnej odpowiedzi co jest po śmierci. Wiele czytałem na ten temat o reinkarnacji, śmierci klinicznej czy innych chujachmujach.. Osoby takie jak my posiadające w sobie cechy podejrzliwości i nie ufne - często jak niewierny Tomasz szukają namacalnego dowodu na to co dalej. Bałem się śmierci panicznie. Do tego stopnia, że bałem się mieć dzieci. Bałem się o ich życie. Obecnie na farmakologii nie mam tego typu myśli. Są może dwa lub trzy powody przez jakie nie myślę o tym.


Pierwszy farmakologia. Ona uwolniła mnie o psychozy myślenia i strachu przed śmiercią. Czego się bałem? Niebytu, bólu, pustki. Leki chyba to łagodzą. Zajebiście :D

Drugi powód. Wiara. Piekło to nie kotły ze smołą, siarka czy diabeł kujący po dupie widłami. O chuju piękny to historie dla dzieci z podstawówki. Jeśli masz tyle lat co ja a nadal tak uważasz to się mylisz. Ktoś wymyślił takie pomieszczenie niebytu. Kładziesz się goły na materacu a materac jest położony na tafli wody. Całe pomieszczenie jakie jest w okół ciebie jest dźwiękochłonne. Nawet jak pierdniesz dźwięk do ciebie nie doleci i nie słyszysz tego co dzieje się poza pomieszczeniem. Gaszą światło i nastaje ciemność taka że bez różnicy ci czy masz oczy zamknięte czy otwarte. Ludzie, którzy decydowali się na to przeżywali piekło - mózg zaczyna wariować, pojawia się skrajna samotność, niebyt i histeria. Ludzie mówią, że widzieli i doznali w tym pomieszczeniu koszmarnych rzeczy. Dodaj do tego wieczność i niemoc przerwania tego stanu. Tak jest w piekle. Słowa pt lepiej z kumplami w piekle niż samemu w niebie to świetna groteska sprzedawana nam na pocieszenie. Wiara pozwoliła mi wierzyć w coś innego niż tylko piekło. Cały czas wydawało mi się, że tylko na nie zasługuję. Często piszecie mi, że macie poczucie winy o coś (co jest częstą dolegliwością czy f31) i Bóg się mści na was. Piszecie o piekle. Nie jest nasza winą to co dzieje się wokół nas. Bóg nie zsyła Sodomy i Gomory by nas deptać. Też miałem etap w życiu kiedy tak twierdziłem. Zagłębienie wiary pozwoliło mi na logiczne przemyślenie zdarzeń. Wiele Bóg dopuszcza naszej psychice aby uchylić nam możliwości życia wiecznego. Ktoś powie to po chuj mi to kurwa niech spierdala. Pewnie, że może dać ci spokój. ale jeśli szukasz pomocy to jak ma nie pokazywać właściwej ścieżki. Ja się motałem jak sanki w lesie. Pogodziłem się z tym co było w moim życiu i zacząłem iść ścieżką jaką słyszę. Dziś jest mi prościej. Dodatkiem do tego jest wewnętrzny spokój, że śmierć przyjdzie wtedy kiedy będę gotów. Bez zaskoczenia i że jest coś po drugiej stronie.

Trzecie śmierć bliskich. Jak wielu ludziom i mi Bóg zabrał bliskich. Człowiek rwie włosy z głowy "kurwaaaa dlaeeeeeczooooo!". No własnie niewiadomo zawsze dlaczego zabiera. Gdy by była odpowiedź to by każdy list zostawiał. Tu chodzi o rozeznanie dlaczego to się stało? Mi zmarły trzy bliskie osoby. Babcie i Mama. Jestem sierotą. Chwała Bogu, że od 3 lat. Miałem dziadków. Niestety jednego nie poznałem nigdy, drugiego pamiętam jak mnie trzymał na rękach jak byłem mały a ja gładziłem go po policzku. Dziadkowie akurat nie dali mi dowodu na to co dalej. Jednak w przypadku babci i mamy (mama i córka) mam "dowód" na coś. Kiedy babcia umierała powiedziała, że przyszedł jej mąż po nią - nie widziała go 30 lat od jego śmierci. Mama moja też gdy umierała rozmawiała ze swoją mamą. Ta samą po którą przyszedł jej mąż. Notabene teraz przypomniało mi się, że ten sam dziadek od policzka czyli mąż babci a ojciec mojej mamy (kurwa jak w dynastii) gdy konał na łożu śmierci rozmawiał ze swoimi kolegami z wojny, którzy polegli w walce o Polskę 40 lat wcześniej.

Ktoś powie: o dupę roztrząsnąć takie dowody. Pierwsze - fakt o dupę - żadne to dowody. Jednak mi wystarczają i jestem spokojny - nie boję się, nie zastanawiam się a ty dalej będziesz szukał chuj wie czego. Często mówi się, że żyjemy w czasach ostatecznych na graniczy apokalipsy. Jak ona przyjdzie zmarli wstaną z grobu - świat zacznie się walić. Czy nie widzicie analogii? w trzech przypadkach przyszli zmarli i świat się zawalił.

Jeśli koniec życia to tylko chemia, która nam pozwala przetrwać ten moment. Jeśli w ostatnim momencie mózg wyrzuca z siebie wszystkie wspomnienia. Jeśli religia i wiara to tylko lepiej rozwinięty obszar lewej półkuli. To właśnie to jest życie po śmierci. Dobre ułożenie swojego życia, relacji z ludźmi pozwala nam umrzeć i żyć dalej. Dusza waży 21 gram. Gdzieś musi być po śmierci. Żyjemy tu i teraz tu i teraz tworzymy piekło lub raj w którym po śmierci żyć będziemy. I jeśli nadal uważasz, że nie ma życia po śmierci to go nie ma. Jeśli uważasz, że jest - wierz mi że jest. Skąd wiem? kiedyś ci opowiem.



Dziś polecam dwa filmy




3 komentarze:

  1. Świetny blog, mnie pisanie różnie wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że nad każdym czuwa jakiś Anioł, który umarł, żyjąc przed nami na ziemi i był człowiekiem. Możliwe, że to ktoś z rodziny, ktoś, komu bardzo zależy na tej osobie, gdyż ma jakąś misję do wypełnienia wobec tej osoby z poprzedniego życia. Nie wiem, czy były to omamy mojego umysłu ale przyszła do mnie osoba z zaświatów.To była obca kobieta, ale chciała zrobić mi krzywdę. Kiedy zbliżyła się do mnie, była zaskoczona. Wydawało mi się, że mnie z kimś pomyliła, bo zaraz rozpłynęła się, a ja w strachu, zmawiająca pacierz, nagle uspokoiłam się i za chwilę usnęłam. Miałam wiele wypadków, z których nie powinnam wyjść żywa. Takie cuda zdarzają się często i pewnie każdemu. Czy to tylko przypadki? Czy depresja to zagrabianie duszy przez złego ducha? Przecież wtedy dusza gdzieś przebywa, po prostu znika. Człowiek jest wtedy pusty od środka i nie widzi nic dobrego. Jest tylko szarość i smutek. Czy dusza umiera razem z jej właścicielem, czy wchodzi w ciało noworodka.? Dlaczego my jesteśmy tak bardzo samotni żyjąc? Dlaczego? Dlaczego nie można mówić o tym?

    OdpowiedzUsuń
  3. jeden z psychologów powiedział mi, że warto mieć uporządkowane sprawy duchowe, żeby się leczyć.... nie ma reinkarnacji.... :/

    OdpowiedzUsuń