poniedziałek, 9 maja 2016

F31 stan 13358


Stan 13358. Nic nie idzie tak jak to zakładałem. Czuje się jakbym stał za murem a świat szedł dalej. Mój syn powiedział mi wczoraj "Nie cierpię Cię". Był to dla mnie cios. Jest nim nadal. Dałem z siebie wiele abym był dobrym tatą. Gdzie tkwi problem? W genach? Niestety zdiagnozowano u niego początki F31. Groteska w jednym akcie - człowiek z F31 wychowuje dziecko z F31.


Ma straszne przypały. On ma odmianę depresyjno/agresywno-maniakalną. Kiedy spada na ciemną stronę mocy zamienia się w małego potworka. Nie mogę dotrzeć do niego. Zamyka się, nie docierają do niego słowa. Rzuca się na ziemię i wyje. Tak jakby go ktoś obdzierał ze skóry. Słowa jakie mówię do niego są puste. Wpuszcza jednym uchem - wypuszcza drugim. Żona z rzuca na mnie wszystko co jest do przekazania. Ma do tego prawo w końcu siedzi z nim cały dzień w domu. Trwa to do dwóch lat. Kiedy byłem mały, chciałem być kiedyś fajnym tatą. Być takim tatą przyjacielem. Sam tak nie miałem. Czekałem na czas kiedy się wyrwę z domu aby było normalnie. Kiedy poznałem żonę było extra - urodził sie nasz syn. Byliśmy szczęśliwi. Nagle się rozsypała układanka. Wracam do domu z uśmiechem - otrzymuje telefon a tam syn sie awanturuje w domu bo chce w tym momencie oglądać telewizje lub grac na komputerze. Oglądaliście "Balladę o Januszku" zaczynam się czuć jak w tym serialu. Syn stara się przejąć kontrole nad mamą agresją i siłą. Ma dopiero 9 lat - co będzie dalej? Psycholog rozkłada ręce. Zostaliśmy sami. Dobre słowa - nic nie znaczą. Dopuściłem się przemocy w postaci paska - nic nie dało. Wróciłem do rozmowy. Boję się. Odczuwam lęk. Czuje się okradziony z rodzicielstwa. Ludzie z zewnątrz co mnie znają mówią, że jestem stanowczy i dobrze działam. Mój syn nie ma na wszystko pozwalana bo nie może mieć. Ludzie obcy  pewnie mają mnie za wariata. Mojemu synowi mogę powtarzać 10 razy, ze ma czegoś nie robić - on i tak ma to w dupie. Wczoraj stał i drapał kijem po murze. Wiatr sypał pył z muru w oczy jakiegoś gościa. Koleś się wkurzał ja mówiłem do syna "nie rób tak bo sypiesz tynkiem po ludziach". On to robił dalej. Nie dałem rady złamałem mu tego kija. Złamałem bo się szarpał ze mną gdy chciałem go zabrać. Wtedy powiedział mi że mnie nie cierpi.

Dałem mu wszystko co miałem. Siedzę dziś i nie wiem gdzie się udać dalej. Telefony od komorników. Wezwania do składania wyjaśnień za nie swoje długi. Syn destrukcyjny. Czasami żona powodująca u mnie ciągłe wyrzuty sumienia. A i ja zapewne nie bez winy.

Świat idzie do przodu - ja stoję. Nie mam na nic kasy. Związek mój sie sypie - wszedłem w czas kiedy nie mam ochoty na kontakt z kimkolwiek. Lęk przed własną żoną mnie niszczy. Lęk przed przytulaniem do niej. Jednocześnie nieodparta pokusa na seks. Sytuacja bez wyjścia. Moja tylko seks przeciwko kobiecemu współżyciu. Obawiam się że mój dotyk krzywdzi ją a obecność moja niszczy syna... Też czujecie się na środku dupy? nie wiem co dalej... trudno wychowywać dziecko z F31 i jednocześnie żyć z tym.

9 komentarzy:

  1. nie umiem Cię wesprzeć gotówką...sama walczę.....gdybyś chciał pogadać....od kilku dni nie wychodzę z domu....trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  2. To tylko gorzkie żale a nie wolanie o litość. Ja walczę o wyjście z domu i brnę... Mam epizod depresyjny

    OdpowiedzUsuń
  3. stanęłabym obok syna i drapała z nim
    dołączyła do jego świata
    może on wpuściłby wtedy osobę towarzyszącą?
    dlaczego złamałeś kij, co Cię obcy obchodzą!?
    niech się przeniesie gdzie indziej jak mu tynk leci
    podążaj za synem, a dotrzesz do niego
    tak uważam

    OdpowiedzUsuń
  4. szedłem za nim ale chorujemy na to samo. jeśli ja z nim leżę on robi jeszcze bardziej i mnie bije. kiedy nie reaguje on jest agresywny. nie ma końca godzina dwie on nie ustaje. nie było innego miejsca do drapania mur miał metr to było koło kościoła , ludzie w garniturach a on na nich sypie nieumyślnie tynk... ja walczę ze swoją chorobą i jego dlatego jest mi tak trudno... :( staram sie usprawiedliwić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze zrobiłeś łamiąc synowi kij. Jest uparty więc nie było wyjścia. W domu trzeba mu na spokojne wytłumaczyć, ze tynk brudził komuś marynarkę. Jesteś dobrym Tatą . My też jako dzieci czasem byliśmy uparci. To minie z wiekiem.Na Twoje długi jest rada /jeśli byś miał odwagę/., poprosić o zbiórkę w kościele. Myślę że powinni tak sobie ludzie pomagać.Nie będzie tak źle jak w Balladzie o Januszku. Nie ma co wyolbrzymiać problemu.Syn wiele rzeczy " wychowawczych" zrozumie jak sam będzie miał dzieci. Jesteś wrażliwy i nie potrzebnie się zbyt wcześnie zamartwiasz. Zrobiłeś co musiałeś, reszta w rękach Boga. Będzie dobrze.
      Alicja

      Usuń
  5. Drogi Marku, jesteś Mocarzem...to ogromny wysiłek dla Ciebie a jednak nie poddajesz się...po prostu mnie to Twoje cierpienie i ogromna odpowiedzialność za dziecko i za rodzinę bardzo wzruszyła. Ja nie miałam takiego szczęścia...mój tato był chory i nie zaznałam miłości ojcowskiej. Nie bierz tak bardzo do siebie słów dziecka...przecież wiesz, że też jest chore, po za tym to jeszcze małe dziecko, które nie rozgranicza dobra od zła. Pozdrawiam Cie serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje lucynko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama mam f31,trójka dzieci w tym jedno z adhd. Wierz mi nie jest łatwo.Każdy dzień to walka i trud podejmowania decyzji.Nie ma się co załamywać.Owszem dzieci są trudne ale...nie mamy wpływu na ich przyszłość.To co się stanie i jakie decyzje podejmą zależy tylko od wychowania.Dobrze robisz że jesteś konsekwentny,kiedyś on to zrozumi.A wyrzuty...u mnie są codziennością

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciężki los..... :(

    OdpowiedzUsuń