wtorek, 16 lutego 2016

Tort od cioci Krysi


- Mareczku kawałek torcika dla ciebie!
- Nie, dziękuję nie jadam tortów - mówię widząc ogromny tort z masą masłową pełną aromatów cukierniczych posypany wszystkim co się dało
- ale to moje urodziny proszę nie rób mi przykrości! - i ląduje przede mną spory kawałek tortu, tak spory że spokojnie mógłbym w nim schować puszkę Pepsi.


Siedzę przy tym stole i jem go. Rośnie mi w ustach. Obecnie część ludzi robi lekkie i smaczne torty śmietanowe. Albo pyszny tort brzoskwiniowy z lekkiej pianki. Ale nie! ciocia zawsze zrobi stary PRLowski tort. Ma wiele "pysznych" warstw. Biała masa, kakaowa masa i jeszcze do tego dżem z czarnej porzeczki -na wypadek jak by mnie kurwa miało zemdlić. No o chuju złoty - te torty zawsze mnie mdlą. Już na sam widok trzustka wywiesza transparent z napisem "Strajk Głodowy". Jak tu cioci nie zrobić przykrości? No biorę to wiosło i całe imieniny jem go popijając kawa. W sumie mogłem zrobić prezent cioci i przynieść jakiś tort co lubię. Przyszło mi na myśl, żeby dać go psu - nie! on nie jest niczemu winien. Jakby każdy zjadł po kawałku ode mnie poszło by szybciej (pozbyłbym się go szybciej), mniej by brzuch bolał itd.....

A po co o tym torcie wam pisze? Wyobraź sobie, że twoje problemy to "Tort od cioci Krysi". Możesz mieć dumę i jeść sam ten problem męcząc się z nim. Druga opcja to podzielić się z kimś tym problemem. Pewnie nikt za ciebie nie rozwiąże tego problemu, ale będzie ci łatwiej. Jak to mój lekarz powiedział ostatnio: coś w stylu "szczęście mnożone jest większe a smutek dzielony się pomniejsza" Kwestia odwagi żeby zagadać do kogo na tych imieninach. Może ktoś zje kawałek od ciebie albo podpowie co zrobić z tym tortem. Jedni ludzie nie mają wyrzutów sumienia i po prostu nie dobre kawałki tortu wyrzucają. Ja zawsze starałem się zjeść wszystko. Do czasu. W moim domu dzieciństwo nie było lekkie (ostatnio zastanawiam się czy mój syn ma fajne czy złe dzieciństwo) i uświadomiłem sobie teraz jako dorosły, że prześladuje mnie przeszłość. Jako mały chłopiec oglądając awantury w domu zostałem "Nakarmiony tortem cioci Krysi" ale takim zajebiście dużym kawałkiem. Ponieważ byłem mały a kawałek był wielkości samochodu pomału starałem się to zjeść przetrawić i wysrać. O ile na początku było znoście o tyle z miesiąca na miesiąc ten kawałek zaczął się psuć - srałem i rzygałem po nim na zmianę. Postanowiłem go zamrozić i pomyśleć później co z nim zrobić. Takich "smakowitych kawałków" przybywało - alkohol w domu, problemy w szkole itd. Cała zamrażarka ciasta nie do zjedzenia. Oczywiście były też te smaczne kawałki co sie szybko zjadło.

Wiecie co w końcu zrobiłem z tymi kawałkami zamrożonego ciasta? spotkałem kogoś co mnie rozumiał i wyjąłem jeden kawałek. Pokazałem opowiedziałem skąd go mam (że to np awantura w domu bo coś tam). Ten ktoś popatrzył i zjadł na pół ze mną ten kawałek. Ufff o ile łatwiej mi się zrobiło. Pomyślałem, że im więcej ludzi się dosiądzie tym szybciej pójdzie. Zacząłem prowadzić "warsztaty życia" gdzie sie opowiadało o tym co jest okropne i wstydliwe. Nagle do jednego kawałka dosiadało się ze 100 - 300 osób i tak zjedliśmy moje problemy i innych. Pewnie, że byli tacy co wolą nie ruszać kogoś ciasta, ale wtedy nie dostają tego pysznego tortu co my pieczemy na spotkaniu.

Dlatego zachęcam was. Mówcie o problemach - choćby online. Odmroźcie te torty przepyszne i dajcie komuś do spróbowania. Nie pozwólcie aby ktoś kto was nimi karmi robił to nadal. Wiem prosto sie mówi ale trzeba próbować. Jest ci ciężko? spotkajmy się! Problem to paskudny kawałek tortu.




1 komentarz: