Jak to jest? jak żyjemy? Jak czytam te blogi o życiu to czasami mi się przewraca w środku. Piszą to na pewno osoby, które nigdy nie chorowały na F31. Ostatnio czytałem na jakimś blogu, że podstawą dobrego samopoczucia jest zjedzenie pożywnego śniadania. Kurwa wielkie mi odkrycie. Kiedy wstaje rano w 95% przypadków jest to zmartwychwstanie. Pierwsze co muszę zrobić to znaleźć w sobie kszte siły na to aby wziąć obowiązkowe leki. Kiedy jest sobota, niedziela lub dzień wolny zdarza mi się brać je koło 11.00. Nie daje rady psychicznie aby wziąć wcześniej. Każda godzina od przebudzenia bez leków powoduje większego doła. Ewentualnie euforię. Kiedy jadę do pracy zdarza się ze na siłę wstaje bladym świtem i przez zaciśnięte zęby z łzami w oczach wciskam te zasrane pastylki i połykam. Tylko po to aby leniwie wstające słońce nie doprowadziło mnie do samobójstwa kiedy będę odpalał samochód. Nic nie daje pożywne śniadanie kiedy widok chleba powoduje odruch wymiotny. Są rzadkie momenty w życiu kiedy faktycznie jedzenie z rana daje satysfakcję. Jeśli jedzenie z rana jest dla mnie koszmarem – co przeżywam gdy muszę iść do pracy? Czasami bym się nie zatrzymał i pojechał w góry zamiast do biura. Czy jestem nieudacznikiem? Nie – takie jest oblicze tej choroby. 50% osób mówi że udajesz drugie 50% milczy i cię skreśla… a my miedzy górką a dołem….
piątek, 13 listopada 2015
Jak to jest? jak żyjemy? Jak czytam te blogi o życiu to czasami mi się przewraca w środku. Piszą to na pewno osoby, które nigdy nie chorowały na F31. Ostatnio czytałem na jakimś blogu, że podstawą dobrego samopoczucia jest zjedzenie pożywnego śniadania. Kurwa wielkie mi odkrycie. Kiedy wstaje rano w 95% przypadków jest to zmartwychwstanie. Pierwsze co muszę zrobić to znaleźć w sobie kszte siły na to aby wziąć obowiązkowe leki. Kiedy jest sobota, niedziela lub dzień wolny zdarza mi się brać je koło 11.00. Nie daje rady psychicznie aby wziąć wcześniej. Każda godzina od przebudzenia bez leków powoduje większego doła. Ewentualnie euforię. Kiedy jadę do pracy zdarza się ze na siłę wstaje bladym świtem i przez zaciśnięte zęby z łzami w oczach wciskam te zasrane pastylki i połykam. Tylko po to aby leniwie wstające słońce nie doprowadziło mnie do samobójstwa kiedy będę odpalał samochód. Nic nie daje pożywne śniadanie kiedy widok chleba powoduje odruch wymiotny. Są rzadkie momenty w życiu kiedy faktycznie jedzenie z rana daje satysfakcję. Jeśli jedzenie z rana jest dla mnie koszmarem – co przeżywam gdy muszę iść do pracy? Czasami bym się nie zatrzymał i pojechał w góry zamiast do biura. Czy jestem nieudacznikiem? Nie – takie jest oblicze tej choroby. 50% osób mówi że udajesz drugie 50% milczy i cię skreśla… a my miedzy górką a dołem….
0 komentarze:
Prześlij komentarz